Rejs: Riposto – Katania
Ostatni odcinek to już był totalny relaks. Z Riposto do Katanii zostało nam ok. 20 mil więc mieliśmy dużo czasu, który spędziliśmy zwiedzając miasto aby później wzdłóż brzegu delektując się nadmorskimi miejscówkami, spokojnie dopłynąć do Katanii.
Ale wszystko po kolei.
W tym miejscu bardzo ważny jest dla nas ARBUZ z Riposto. Dorwałam na targu ARBUZA. Ale takiego nie arbuza tam arbuuuza, tylko ARBUZA. Sycylijskiego, słodkiego, soczystego, zajebistego ARBUZA. Nie pamiętam kiedy miałam taką radość z jedzenia czegokolwiek. Zresztą zobaczcie sami … 😀
Miasteczko jak miasteczko, ładne, z fajnym targiem – pamiętajcie o arbuzach jak będziecie robić zakupy – ale czas był najwyższy, żeby popłynąć w kierunku celu naszego rejsu. Ruszylismy ok. południa, wolno, spokojnie, po drodze oglądając wybrzeże, jakieś fajne ruiny od strony morza, zatrzymaliśmy się na drobne igraszki w wodzie i ostatecznie wylądowaliśmy w porcie w Katanii.
Byliśmy sporo przed czasem, właściwie trzy dni przed czasem naszego wylotu, który mieliśmy dopiero 29 lipca. Całe szczęście już tam na nas czekało mieszkanko od znajomego, który akurat był na kontynencie więc spokojnie mogliśmy się wprowadzić zwalniając miejsce dla kolejnej załogi.
W samej Katanii przywitała nas rodzinka – piekło się otwarło i Etna zaczęła wypluwać strumienie lawy. Mamy je na zdjęciach ale niestety nie za bardzo widoczne.
Resztę czasu spędziliśmy, zwiedzając miasto, park, poznając się z nową załogą, jedząc, pijąc, lulki paląc, tańcząc, hulając, swawoląc czyi w skrócie, na odpoczynku i czasami zastanawiając się czy Etna pozwoli nam odlecieć czy też popłyniemy dalej bo nie będzie możliwości wylotu. Niestety nie wypluła aż tak dużo, a szkoda.
Podsumowanie rejsu:
- jacht: s/y Konferencja
- 375 NM
- 69 godzin z czego 30 na żaglach i 39 na silniku
- 71 godzin w portach i na kotwicy
- Zaliczone porty: Korfu, Gouvia, Othonoi, Leuca, Riposto, Katania
- Osoby, które mieliśmy przyjemność poznać a z częścią płynąć:
- Konrad Brzeziński – armator, skipper
- Michał „Misiek” Kamiński – armator, skipper, człowiek legenda
- Robert Sternicki – skipper, organizator różnych rejsów
- Tomasz „Elvis” Borowski – kapitan żeglugi wielkiej, skipper
- Ola, Ania, Ilona, Iza, Piotr, Rysiu
28 lipca z wielkim żalem pomachaliśmy Konferencji wychodzącej w morze i kierującej się na północ w stronę Mesyny i dalej na Morze Tyreńskie. Dzień później przyszła nasza kolej na opuszczenie tego cudnego miejsca i skierowania się w stronę domu. Na pewno jeszcze nie raz będziemy chcieli dołączyć do załogi Konferencji oraz odwiedzić wszystkie te miejsca.
Tym pozytywnym akcentem kończymy relację z tego rejsu i zapraszamy do następnego odcinka >>