Budowa pod nowy Namiot

Lipiec 2020 w większości upłynął na mało żeglarskich ale potrzebnych sprawach. Głównie na budowie nowego miejsca pod namiot, w którym zimować będzie Cycu.

Teren jak się okazało znalazł się 15 metrów od biura, trzeba go było „tylko” oczyścić i „zagospodorować” 🙂 Z naciskiem na tylko … 😀

Prace rozpoczęlismy od wykoszenia dżungli, która na nim zarosła i sprawdzenia co tak właściwie jest pod spodem, poza tym co wiedzieliśmy, że jest a miało być „troszkę” ziemi i wieeeelkie szambo do zasypania. Wyrównamy troszeczkę i będzie git … ta, jasne 🙂

Szambo było, jak najbardziej. Ziemi nie było troszkę tylko coś ok. 60 ton wywiezionych w 3 dużych ciężarówkach, brudnej, zaglinionej z dużą porcją całkiem sporych kamorów, wręcz głazów. I to tylko tyle bo reszta poszła na zasypanie wielkiego, starego szamba, które najpierw trzeba było odpompować. Całe szczęście było tak stare, że była w nim już praktycznie tylko śmierdząca woda a nie inne, twardsze dodatki 🙂

Stosując zasadę „jak się da, to się da” oczywiście dało się a w trakcie prac wywózkowych robiło się miejsce na świeże kamorki na podbitkę pod … cokolwiek będzie dalej. Planowanie dynamiczne to nasze ulubione określenie z tego czasu bo to co było w ziemi sprawiało niespodzianki a metodologia dalszego postępowania musiała być dynamicznie aktualizowana łącznie z przeliczeniem czy można zrobić asfalt czy nie. Nie można było, teran musiał być zrobiony tak, żeby wsiąkała w niego woda bo … cośtam, nie będę rozwijał ale musiało to być (i jest) zgodne z prawem zagospodarowania terenu.

Kamorki przyjechały, zostały rozłożone i zaczęliśmy ubijanie w międzyczasie przygotwując zamknięcie wlotu do już zasypanego szamba. Przebiegło bez problemów więc po kilku ubiciach zostawiliśmy teren na dwa tygodnie aby się troszkę uleżał i zaczęliśmy poszukiwania co ostatecznie zrobić: asfalt, beton, kostka, co innego. Wiedzieliśmy, że beton i asfalt odpada na 100% natomiast kostka też nie była pewnym rozwiązaniem. Ażurowana kostka parkingowa bardzo nam nie pasowała. Z pomocą przyszedł znajomy, który jakiś czas temu robił podjazd do domu i miał podobny problem. Stanęło na tzw. „ekokracie” wykonywanej z odpowiednio przetworzonych odpadów plastikowych. i muszę przyznać, że jest to super sprawa. Niedroga, wypełnia się ją na koniec drobnymi kamyczkami, które powodują, że praktycznie można po niej jeździć nawet czołgiem. 

Jak postanowilismy tak zrobiliśmy, ekokrata, kilka ton drobnego grysu, kilka godzin układania i rozsypywania kamyczków a efekt naprawdę rewelacyjny. Pozostało już tylko zdecydować czy zbieramy stary namiot i przestawiamy do siebie czy stary sprzedajemy tam gdzie stoi (komuś się przyda) a bierzemy nowy. Stanęło na tym, że wzięliśmy nowy, szerszy i krótszy, idealnie dopasowany do naszych potrzeb i do terenu, na którym będzie stał.

W jednym z kolejnych wpisów – dokładnie tutaj – zobaczysz jak się stawiał nowy namiot 🙂