Rejs: Fiumicino

Wkrótce po naszych poprzednich wojażach pojawiła się okazja do ponownego przeprowadzania Konferencji tym razem z Rzymu (Fiumicino) do Palermo. Jednym z warunków było to, że płyniemy tak aby co rano być w zasięgu dobrego internetu – przyjemność i praca w jednym. Niestety tym razem Agnieszka nie mogła popłynąć.

Uknuliśmy misterny plan – ja lecę i płynę a Aga z młodym jadą na kilka dni na Hel, mnie podrzucając po drodze na lotnisko do Warszawy. Jak zaplanowaliśmy tak zrobiliśmy. Wysadzili mnie na lotnisku i pojechali dalej a ja po kilku godzinach wyleciałem grzecznie w stronę Rzymu Fiumicino.

Na miejscu byłem wcześnie rano. Nie miałem pojęcia w której marinie będą ani o której będą a coś mi się chyba źle zrozumiało, że już są gdzieś na miejscu. Nie chciałem czekać na lotnisku i to była pierwsza dobra decyzja. Pojechałem w stronę pierwszej z brzegu mariny i tam odpytałem czy taki a taki jacht może się zgłaszał albo był widziany dzisiaj lub wczoraj. Nie był.

Różnymi dziwnymi kanałami udało się namierzyć ich ostatnią pozycję więc wiedziałem, że kierują się mniej więcej w tą stronę. No nic, poczekałem aż weszli w zasięg sieci komórkowej i wszystko stało się jasne: płyną ale w sumie nie mają określonego portu więc trzeba im podać gdzie mają dopłynąć 😀 Marina była fajna, ludzie fajni, miejsce fajne, pralnia była na miejscu więc … zawijajcie tu a tu. Miejsca w samej marinie nie ma ale jest długie nabrzeże, da się zacumować i nikt raczej nie wyrzuci jeśli nie zostajemy na tydzień.

Po rozpracowaniu tematu pralni wymościłem sobie gniazdko w porcie rybackim i tam spokojnie czekałem. Do późnego wieczora zdążyłem się spalić mimo tego, że siedziałem w cieniu. No cały ja. Jakaż była moja radość, niedy późną nocą pojawili się w wejściu do portu.

Na drugi dzień troszkę pożeglowaliśmy z poprzednią załogą, później duże pranie, suszenie, sprzątanie, zakupy na tydzień, no normalne prace techniczne przed wyjściem w trasę. Na wieczór tona pizzy, troszkę pogaduszek i w kimono.

Kolejnego dnia wyruszyliśmy w stronę Isla di Capri ale o tym w kolejnym odcinku >>