Przygotowanko 2020

Miesiąc po czasie ale w końcu doszliśmy do momentu, w którym czas najwyższy – i możemy legalnie z zachowaniem prawidłowych oraz ustawowych środków bezpieczeństa – zabrać się za przygotowanko do sezonu, który, mamy nadzieję, jednak w tym roku się rozpocznie.

Po sezonie na Poraju dno i burty były tak pokryte glonami, że jedyne co na nie pomogło to specjalny, bioaktywny środek, właśnie do czyszczenia dna z glonów. Popsikać, poczekać, zmyć – brzmi prosto i faktycznie działa, ale niestety kerszer pokiereszował troszkę pasek na linii wody, czego już na ten sezon nie będziemy odnawiać bo i tak na przyszły trzeba będzie całe dno zeszlifować i pomalować na nowo. Teraz tylko troszkę naprawimy kilka drobnych rysek i możemy żeglować ale to będzie godzinka zabawy, może dwie, nic więcej.

Tak … możemy pływać, haha, dobry żart ministerialny, pływać tak ale nie za bardzo skąd dokąd i gdzie łajbę nocować. Ba, na tą chwilę nawet nie za bardzo gdzie ją zwodować. Mamy szczerą nadzieję, że wierchuszka w miarę szybko uzupełni tego babola ustawowego i w ciągu tygodnia, może dwóch będzie już można zeslipować Cycka na wodę. Cichutka nadzieja 🙂

Wracając to przygotowanka, tym razem Aga zaszalała i przeszła samą siebie. Wszystko co Poraj nam zostawił, w tym również serię plam po ptasich prezentach (dużo oj dużo), których wcześniej nie za bardzo dało się doczyścić, całkowicie zlikwidowała szalejąc z małą szczoteczką centymetr za centymetrem po pokładzie 🙂 To już nie pasja, to najczystsza miłość 🙂

W międzyczasie zszamaliśmy obiadek. Co prawda na lądzie ale klimat i tak był 😀 Jak tylko dowiemy się, że już można wodować, pozostanie tylko końcowe uzbrojenie – materace, akumulator, silnik, reszta osprzętu i jesteśmy gotowi 🙂 

A jeśli sezon się jednak nie zacznie, to przynajmniej będziemy mieli odczyszczony po zimowaniu i przygotowany do ponownego zimowania jachcik 🙂 Jesteśmy cały czas pozytywnie nastawieni i czekamy niecierpliwie, podobnie jak wszyscy 🙂