Pierwsze Mycie
Kilka dni po tym jak Cycuś dołączył do rodziny, nadszedł czas na wstępne czyszczenie. Zakup mioteł, gąbek, środków czyszczących, szczotek i całej potrzebnej reszty to był pikuś no bo co w tym trudnego. Tematem najważniejszym było „skąd wziąć dobrego silnego kerszera” i tutaj przyszedł z pomocą Ośrodek Harcerski, który pozwolił nam skorzystać z ich sprzętu za co idą do nich wielkie podziękowania.
W międzyczasie dostaliśmy żagle, maszt i ster. Ugryzione zębami czasu ale nadal w znakomitym stanie (poza żaglami, które już był mocno wydmuchane). To niesamowite, że są rzeczy tak zrobione, że nie rozlatują się po miesiącu. Wielki szacun dla stoczni. Nikt nie zniszczył ani dna ani pokładu dodatkowymi farbami i środkami. Został czysty, piękny orygnalny żelkot.
W trakcie mycia pojawiła się część Ósmej Wachty, ot tak w odwiedziny, więc było jeszcze przyjemniej 🙂
Zaczęliśmy od dokończenia odkopywania. Powstała z tego niezła górka, która po rozsypaniu zajęła całkiem pokaźny kawałek terenu ale, że to wszystko było organiczne, więc posłużyło jako nawóz 🙂 Przeciągnięty na plac rozpoczął kąpiel z prysznicem. Trzeba przyznać, że kerszer się napracował, centymetr po centymetrze. Całe szczęście dostaliśmy od Ósmej Wachty jakiś cudowny środek czyszczący – faktycznie zrobił cuda. Z szaro buro czarnej powierzchni zaczęła przebijać piękna, zadbana biel. Kilka godzin z kerszerem i szczotkami dokonały cudu. Możecie sobie wyobrazić naszą radość i dumę Agnieszki z tego, co zrobiła – dała mu nowe życie 🙂
Wstępnie umyty, zapakowany na prosty „wózek spilowy” schnął i czekał na przeciągnięcie do Mariny Poraj gdzie już na niego czekało miejsce. Przeciągnięty stał sobie grzecznie pod drzewkami bo na wodowanie musiał jeszcze poczekać. Kolejną rzeczą było przygotowanie go w tym wyszlifowanie i pomalowanie drewienek i zakupy ale o tym już w kolejnym odcinku >>